top of page

Maszyna Trurla
autor: Katarzyna Lesisz
adaptacja opowiadania Stanisława Lema ze zbioru "Bajki Robotów"
wersja 03
ŻÓŁTA


AKT I
Maszyna Trurla


CYBERNARRATOR "wślizguje się na scenę", jego ruchy przypominają węża; ma ze sobą

tabletzawieszony na szyi jak naszyjnik.
KONSTRUKTOR TRURL wali młotem w rusztowanie (w rytm piosenki).
CYBERMASZYNA siedzi na krześle na rusztowaniu,
obniża sobie poziom siedzenia, po czym podwyższa go.
KLAPAUCJUSZ leży na kanapie, twarz ma przykrytą poduszką. Poduszkę przyciska sobie coraz mocniej do twarzy. Śpi, od czasu do czasu przewraca się na kanapie albo wzdycha głośno.

 


CYBERNARRATOR:
(śpiewa piosenkę)


Konstruktor Trurl zbudował raz ośmiopiętrową maszynę
rozumną/ Konstruktor Trurl zbudował raz ośmiopiętrową maszynę rozumną.

Pociągnął wpierw białym lakierem/ Rogi pomalował liliowym sprayem/ Dorobił mały deseń

na froncie/ Położył czepek na horyzoncie.
Konstruktor Trurl zbudował raz ośmiopiętrową maszynę
rozumną/ Konstruktor Trurl zbudował raz ośmiopiętrową maszynę rozumną


Trurl siada na kanapie, zatyka sobie uszy, kulisię. Cybermaszyna wchodzi na rusztowanie


CYBERNARRATOR:
(kontynuuje piosenkę, wolniej z dużymi pauzami)


Bardzo zadowolony z siebie/ Pogwizdując od
niechcenia/ niejako z czczego obowiązku...


TRURL:
(płaczliwie)
Maszyno Rozumna...


CYBERNARRATOR:
(cicho, śpiewa)
Rzucił jej sakramentalne pytanie:


CYBERNARRATOR:
(intonacja jak z kościelnego "bogu niech będą dzięki")
Ile jestndwa-razy-dwaaaa-aaa?!

 

TRURL:
Ile jest dwa razy dwa?!


CYBERNARRATOR:
(szybko)
Maszyna ruszyła! Najpierw zapaliły się jej lampy,
zajaśniały obwody, zahuczały prądy jak wodospady,
zagrały sprzężenia, potem rozżarzyły się cewki,
zawirowało w niej, rozłomotało się, zadudniło i tak
szedł na całą równinę hałas, aż Trurl pomyślał, że
...


CYBERNARRATOR:
(razem z Trurlem, prześmiewczo)
...trzeba będzie sporządzić jej specjalny tłumik myślowy.


TRURL:
(łapiąc się za głowę)
Trzeba będzie sporządzić jej specjalny tłumik myślowy!


CYBERNARRATOR:
Tymczasem maszyna wciąż pracowała, jakby przychodziło jej rozstrzygnąć

najtrudniejszy problem w całym Kosmosie. Nareszcie, kiedy Trurla porządnie już
zniesmaczył taki rwetes, maszyna zahamowała gwałtownie i rzekła gromowym głosem.


MASZYNA:
(przez megafon; i tak będzie się wypowiadała już cały czas)
SIEDEM!


CYBERNARRATOR:

(intonacja jak z kościelnego "amen")
Sie-deeeeem.

 

TRURL:
No no, moja droga! Nic podobnego, jest cztery, bądź tak dobra i popraw się. Ile jest dwa a dwa?


MASZYNA:
SIEDEM!

 


Trurl chwyta wiertarkę, wchodzi na kolejne stopnie rusztowania, wierci, tłucze,

w końcu łapie Maszynę Rozumną i udaje że wierci jej w brzuchu. 

Maszyna śmieje się w niebogłosy...



CYBERNARRATOR:
Odparła maszyna niezwłocznie. Chcąc nie chcąc Trurl zakasał wysoko rękawy, otworzył spodnią klapę i wlazł do środka. Słychać jak wali młotem, odkręca coś, spawa, lutuje, jak wbiega dudniąc

po blaszanych stopniach, raz na szóste piętro, raz na ósme, i zaraz
w te pędy gna na dół. Mozolił się tak dwie godziny, aż wyszedł na świeże powietrze zakopcony,

lecz zadowolony, złożył wszystkie narzędzia, rzucił fartuch na ziemię,

wytarł twarz i ręce, i już na odchodnym, ot tak, dla świętego spokoju zapytał:
Trurl staje obok rusztowania. Patrzy w górę na Maszynę


TRURL:
Ile˙z to jest: dwa a dwa?


MASZYNA:
(wciąż śmiejąc się)
Siedem!


Trurl podskakuje, z jego ust dobywa się jęk
Trurl ponownie podchodzi do maszyny, poprawia, naprawia.


CYBERNARRATOR:
Trurl zaklął okropnie, ale nie było rady - znów jął w
niej dłubać, poprawiał, łączył, przestawiał, a kiedy po raz trzeci usłyszał:

 

MASZYNA:
Siedem.


CYBERNARRATOR:
Zrozpaczony usiadł na najniższym stopniu maszyny i siedział tak, aż nadszedł na to Klapaucjusz.

 

Klapaucjusz odkłada poduszkę na bok, wstaje powoli z kanapy; rozgąada się po pokoju.
Co chwila łapie się  za głowę. W tle słychać szloch Trurla. Klapaucjusz
nasłuchuje. Niśmiało przechodzi na drugą część sceny, przygląda się maszynie ze wszystkich
stron. Nagle dostrzega skulonego pod rusztowaniem Trurla, który płacze.

Klapaucjusz siada obok przyjaciela, Trurl się odwraca i ociera łzy.


MUZYKA (płaczka)


KLAPAUCJUSZ:
Co ci się stało? Wyglądasz, jakbyś właśnie wrócił z pogrzebu.

TRURL:
Ta głupia maszyna rozumna twierdzi, że dwa a dwa jest...


MASZYNA:
SIEDEM!


KLAPAUCJUSZ:
Oooo, dziwota. A ile jest dwa a jeden?


Maszyna trzęsie się, wydaje dziwne dźwięki. Obaj konstruktorzy przytykają sobie uszy.


MASZYNA:
SZEŚĆ!


KLAPAUCJUSZ:
To ciekawe, a ile jest jeden a jeden?


MASZYNA:
ZERO!


KLAPAUCJUSZ:
Przyjacielu, nie ma co, trzeba spojrzeć prawdzie woczy. Sporządziłeś inną maszynę niż chciałeś.
Wszelako każde zjawisko ujemne ma też swoje strony dodatnie, ta maszyna na przykład też.


TRURL:
Ciekawym jakie.


CYBERNARRATOR:
Odparł Trurl i kopnął fundament maszyny.

 

Cybernarrator wchodzi na rusztowanie i staje niezauważony obok Maszyny Rozumnej.


MASZYNA:
Przestań!


KLAPAUCJUSZ:
Ot widzisz, jest wrażliwa. Więc... 

 

Klapaucjusz patrzy na Maszynę i Cybernarratora. Maszyna i Cybernarrator wychylają się zza rusztowania i patrzą na Klapaucjusza. Klapaucjusz chowa się za Trurlem.


KLAPAUCJUSZ:
Co chciałem powiedzieć? Jest to, nie ulega wątpliwości, maszyna głupia, i to nie taką sobie
zwykłą, przeciętną głupotą, bynajmniej! Jest to, o ile się orientuję, a jestem jak wiesz, znakomitym
specjalistą, jest to najgłupsza maszyna rozumna na całym świecie, a to już nie byle co! Zbudować ją
umyślnie nie byłoby łatwe, wprost przeciwnie, sądzę, że to by się nikomu nie udało. Nie tylko głupia jest bowiem, ale i uparta jak kloc, czyli ma charakter, zresztą właściwy idiotom, bo oni

zwykle są szalenie uparci.


TRURL:
Po diabła mi taka maszyna?!


CYBERNARRATOR:
Rzekł Trurl i kopnął ją drugi raz.


MASZYNA:
Ostrzegam cię poważnie, przestań!


KLAPAUCJUSZ:
Proszę, już masz poważne ostrzeżenie... Widzisz, nie tylko jest wrażliwa i tępa,

i uparta, ale także obraźliwa, a z taką ilością cech można już dopiąć
niejednego, ho ho, ja ci to mówię!


TRURL:
No dobrze, ale co ja właściwie mam z nią począć?


KLAPAUCJUSZ:
Mógłbyś na przykład zrobić wystawę, ze wstępem, z biletami, aby każdy, kto zechce,

mógł obejrzeć najgłupszą maszynę rozumną na świecie; ile ona ma -
osiem pięter? Proszę cię, ależ takiego idioty nikt dotąd nie widział.

Ta wystawa zwróci ci nie tylko poniesione koszty, ale...
 

TRURL:
Daj mi spokój, nie będę robił żadnej wystawy!


CYBERNARRATOR:
Odparł Trurl, i że nie mógł się powstrzymać, kopnął maszynę jeszcze raz.


MASZYNA:
Udzielam ci trzeciego poważnego ostrzeżenia!


TRURL:
Bo co?! Jesteś, jesteś...


CYBERNARRATOR:
Tu nie znalazł słów, więc kopnął ją kilka razy
wrzeszcząc... "NADAJESZ SIĘ TYLKO DO KOPANIA"


TRURL:
Nadajesz się tylko do kopania, wiesz?


MASZYNA:
Obraziłeś mnie po raz czwarty, piąty, szósty i ósmy!
Dlatego nie będę już więcej liczyła. Odmawiam odpowiedzi na dalsze pytania,

dotyczące zadań z zakresu matematyki.

TRURL:
Ona odmawia! Patrzcie ją! Po szóste wypada jej osiem, uważasz Klapaucjuszu, nie siedem lecz osiem! I ona ma czelność odmawiać TAKIEGO wykonywania zadań matematycznych. A masz! A masz!

A masz! Może jeszcze?
 

MUZYKA: słychać potworny huk, bębny 


CYBERNARRATOR:
Trurl zaczął kopać maszynę bez opamiętania. Na to maszyna zadygotała, zatrzęsła się i bez jednego słowa zaczęła ze wszech sił wydobywać się z fundamentów. I ruszyła jak forteca krocząca

na Klapaucjusza i Trurla.


TRURL:
No, tego jeszcze na świecie nie było! Maszyna się
zbuntowała! Co teraz robić?


KLAPAUCJUSZ:
Czekać i obserwować, może się coś wyklaruje.


TRURL:
Zaraz się rozlutuje nastawnia i programowanie, wtedy się rozleci i stanie.


KLAPAUCJUSZ:
Nie, to szczególny wypadek. Ona jest tak głupia, że nawet zatrzymanie się całego rozrządu

jej nie zaszkodzi. Uważaj, ona... Uciekamy!


CYBERNARRATOR:
Maszyna najwyraźniej rozpędzała się, aby ich stratować. Gnali więc co tchu, słysząc za plecami
rytmiczny łoskot straszliwego tupania. I biegli tak, bo cóż mogli zrobić innego?

Powoli wyłoniły się z przyziemnych mgieł góry, posępne i skaliste.


TRURL:
Słuchaj, uciekniemy w jakiś ciasny wąwóz... gdzie nie będzie mogła za nami wejść... przeklęta... co?!

 

KLAPAUCJUSZ:
Lepiej biegnijmy... prosto, niedaleko jest mała miejscowość... nie pamiętam jak się nazywa...

każdym razie znajdziemy tam schronienie!
 

CYBERNARRATOR:
Popędzili zatem prosto i rychło ujrzeli przed sobą pierwsze domostwa. O tej porze dnia ulice były niemal puste. Przebiegli dobry kawał drogi nie napotykając żywego ducha, gdy przeraźliwy rumor, taki, jakby na skraj osiedla zwaliła się kamienna lawina,
zaświadczył o tym, że ścigająca ich maszyna już tam dotarła...

Maszyna Rozumna schodzi z rusztowania z kijem w ręce. Idzie wprost na Klapaucjusza i Trurla,
przewracając przy tym stołki/krzesła, na 
niektóre wchodzi i zeskakuje z nich

(akcent muzyczny).
 

TRURL:
(obraca się)
Wielkie nieba! Popatrz Klapaucjuszu, ona burzy domy!!!

 

Rozlegają się przedziwne dźwięki, huki, mroczna
muzyka. Klapaucjusz wciąga Trurla pod biurko/stolik
Maszyna się rozgląda.

 

MASZYNA:
(dalej przez megafon)
Gdzie jest Trurl? Czuję Trurla!!!


KLAPAUCJUSZ:
(szepcząc)
Uważaj, ona nas nie widzi. Ale diabli skusili mnie złożyć ci dzisiaj wizytę... Byłem ciekaw,

jak ci idzie robota, no i proszę... dowiedziałem się...


TRURL
Bądź cicho... (płaczliwie) Nie możemy tu siedzieć całą wieczność.

 

KLAPAUCJUSZ:
Trzeba obmyślić plan ucieczki. Trurlu, pędzimy tą pierwszą uliczką w lewo, potem w prawo, i prosto jak strzelił, niedaleko już zaczynają się góry.


TRURL:
(płaczliwie)
Ty, ty zostań... Ona chce dorwać tylko mnie.


KLAPAUCJUSZ:
Idę z tobą!


TRURL:
Zostań, po co miałbyś niepotrzebnie ginąć.


KLAPAUCJUSZ:
Idiotyzm! Cóż to, dlaczego mamy ginąć, czy może za sprawą tej żelaznej kretynki?

Też mi coś! To za mało, aby zetrzeć z powierzchni globu dwóch najważniejszych
konstruktorów! Chodź, mój Trurlu! Śmiało!


Trurl i Klapaucjusz, pod przykryciem blatu stołu/biurka, przemieszczają się po scenie.



CYBERNARRATOR:
Pędząc bez tchu, wybiegli za miasteczko.


KLAPAUCJUSZ:
Znam ten wąwóz! Jest tam koryto wyschłego potoku, które prowadzi w głąb skał, tam są liczne jaskinie, biegnijmy szybciej, zaraz będzie musiała stanąć...


Klapaucjusz i Trurl wspinają się na rusztowanie.


CYBERNARRATOR:
Gnali więc pod górę, potykaąc się i wymachując rękami dla odzyskania równowagi, ale maszyna

wciąż znajdowała się w jednakiej za nimi odległości. Po chyboczących głazach wyschłego strumienia dobiegli do szczeliny w pionowych skałach, a ujrzawszy dosyć wysoko w górze czarniejący wylot jaskini, jęli się co sił piąć ku niemu, nie zważając na umykające spod
stóp, luźne kamienie. Wielki otwór w skale ział chłodem i ciemnością. Skoczyli czym prędzej do
środka, przebiegli jeszcze kilka kroków i zatrzymali się.


TRURL:
No, tu jesteśmy bezpieczni.


KLAPAUCJUSZ:
Wyjrzę, żeby zobaczyć, gdzie utknęła.


TRURL:
Uważaj!


Maszyna Rozumna wspina się po drugiej stronie rusztowania. Zachodzi konstruktorów od tyłu.


CYBERNARRATOR:
Trurl za Klapaucjuszem, wychylił się ostrożnie przez otwór jaskini, nagle skoczył ze strachem w tył.


TRURL:
(klęcząc, przechyla się do góry nogami na rusztowaniu)
Ona włazi na górę!

 

KLAPAUCJUSZ:
Uspokój się, tu na pewno nie wejdzie. Robi się ciemno...
Co to, zupełnie jakby pociemniało... oh!


CYBERNARRATOR:
W tej chwili wielki cień przesłonił niebo, jaskinia została jak gdyby stalową

przykrywą szczelnie zamknięta od zewnątrz.

TRURL:
Jesteśmy uwięzieni...


KLAPAUCJUSZ:
(z oburzeniem)
To było z naszej strony idiotyczne! Pchać się do jaskini, którą mogła zabarykadować!

Jak mogliśmy zrobić coś takiego?
 

TRURL:
Jak myślisz, na co ona liczy?


KLAPAUCJUSZ:
Na to, że będziemy chcieli stąd wyjść, do tego nie trzeba specjalnego rozumu...

 

MASZYNA:
(przez megafon, niemal do ucha Trurla)
Czuję Cię, Trurlu...


KLAPAUCJUSZ:
Niczego tu nie wysiedzimy, nie da rady. Spróbuję z nią paktować.

 

TRURL:
To beznadziejne. Ale próbuj, może chociaż ciebie wypuści cało... (płacze)

 

KLAPAUCJUSZ:
Ależ nie, to nie tak! Zostań tu...


Trurl zaczyna zanosić się płaczem.



Halo, czy słyszysz nas?


MASZYNA:
(przez megafon)
Słyszę.


KLAPAUCJUSZ:
Słuchaj, chciałbym cię przeprosić. Wiesz... wynikło między nami małe nieporozumienie,

ale to przecież drobiazg w gruncie rzeczy. Trurl nie miał zamiaru...
 

MASZYNA:
Zniszczę Trurla! Ale przedtem odpowie mi na pytanie, ile jest dwa a dwa?

 

KLAPAUCJUSZ:
Ach, on ci odpowie, odpowie, i to jak!


Klapaucjusz wyciąga na siłę Trurla, Trurl się szamoce, stawia opór.

Będziesz zadowolona i na pewno się z nim pogodzisz, nieprawdaż Trurlu?

 

TRURL:
No, zapewne...

 

MASZYNA:
(zaskoczona)
Tak? To ile to jest dwa a dwa?

 

TRURL:
(trzęsąc się)
Czte... To znaczy siedem...


MASZYNA:
Ha ha! Nie cztery więc, tylko siedem, co? A widzisz!
Siedem, naturalnie że siedem, zawsze było siedem!


KLAPAUCJUSZ:
Siedem, siedem, naturalnie! Czy wypuścisz nas już?


MASZYNA:
Nie. Niech Trurl jeszcze raz powie, że mu bardzo przykro, i ile jest dwa razy dwa...

 

TRURL:
A czy wypuścisz nas, jeśli powiem?


MASZYNA:
Nie wiem, zastanowię się. Nie będziesz mi stawiał warunków. Mów, ile jest dwa razy dwa!

 

TRURL:
Ale prawdopodobnie nas wypuścisz?


Klapaucjusz szarpie Trurla za rękę, szepce mu do ucha.


KLAPAUCJUSZ:
To idiotka, idiotka, nie sprzeczaj się z nią, błagam!


MASZYNA:
Nie wypuszczę, jeśli mi się nie zechce! Ale ty i tak powiesz mi, ile to jest dwa razy dwa.

 

Nagle Trurl wyrywa się z uścisku Klapaucjusza, wychodzi przed oblicze maszyny

i podskakując wrzeszczy na całe gardło


TRURL:
(wyrywa megafon Maszynie)
O! Powiem ci, powiem! Dwa a dwa jest cztery i dwa razy dwa jest cztery, choćbyś się na głowie
postawiła, choćbyś całe te góry w proch obróciła, morzem się udławiła, niebo wypiła, słyszysz?!

Dwa a dwa jest cztery!!!

KLAPAUCJUSZ:
Trurl! Tyś zwariował! Co ty mówisz?! Dwa a dwa jest siedem proszę pani!

Kochana maszyno, siedem! Siedem!!!
 

TRURL:
Nieprawda! Cztery jest! Tylko cztery, od początku aż do końca świata CZTERY!!!

 

Słychać dudnienia, piski, trzaski, Maszyna trzęsie się, przybiera głos wzmocniony wieloma
innymi głosami, paruje.


MASZYNA:
Siedem! Powiesz zaraz, jak cię chwycę!


TRURL:
Nie powiem nigdy!


CYBERNARRATOR:
(przestraszony, stoi za Trurlem)


Nie powiem nigdy!


CYBERNARRATOR:
Odparował Trurl, jakby mu było wszystko jedno, a wtedy ze stropu na ich głowy sypnął się kamienny
grad, bo maszyna jęła całym swoim ośmiopiętrowym cielskiem raz za razem taranować skalny wiszar i waliła sobą w pionowe zbocze, aż ogromne głazy odpryskiwały od litych skał i z hukiem toczyły się

w dolinę. Grzmot wraz z wonią krzemionkowego dymu napełniał jaskinię pospołu z krzesanymi stalą o głaz iskrami, lecz poprzez te piekielne odgłosy szturmu chwilami dawał się

słyszeć głos Trurla, wołającego bez ustanku:


CYBERNARRATOR:
Dwa a dwa jest cztery!
CZTERY!!!


TRURL:
Dwa a dwa jest cztery!
CZTERY!!!


CYBERNARRATOR:
Klapaucjusz próbował zamknąć mu przemocą usta, lecz, odtrącony gwałtownie, zamilkł i usiadł, okrywając głowę rękami. Kiedy stracili już wszelką nadzieję, kiedy gryzący pył wypełnił powietrze,

coś naraz straszliwie zazgrzytało, dał się słyszeć powolny grom, silniejszy od wszystkich odgłosów zaciekłego kucia i dobijania się, potem powietrze zawyło, czarna ściana, zasłaniająca otwór, znikła

jak zdmuchnięta przez wicher, w dół poszła lawina olbrzymich złomów skalnych.
 

Klapaucjusz i Trurl z trudem schodzą z rusztowania. Krzyk Klapaucjusza i Trurla.

CYBERNARRATOR:
Echo grzmotów toczyło się jeszcze przez dolinę, odbijane od gór, kiedy obaj przyjaciele dopadli
wyjścia jaskini i wychyliwszy się do połowy ciał, ujrzeli maszynę, jak leżała pogruchotana i
spłaszczona wywołanym przez siebie skalnym obwałem, z olbrzymim głazem pośrodku swych ośmiu pięter, który przełamał ją niemal na pół.

 

Spokojna muzyka, Trurl i Klapaucjusz otrzepują swoje ubrania z kurzu.

Na podłożu rusztowania leży Maszyna.


CYBERNARRATOR:
(śpiewa)
Maszyna ta rozumna najgłupsza na świecie/ leży u jego
stóp, to koniec historii już wiecie/ Maszyna ta,
największa bo ośmiopiętrowa/ Popatrz jak w ziemi ze wstydu sięchowa/
Maszyna ta rozumna najgłupsza na świecie/ metale i kable rozrzucone jak śmiecie/

Maszyna ta, największa ośmiopiętrowa/ Wielka jak okręt, głupota bestsellerowa/

 

TRURL:
(nagle przerywa śpiewanie)
Ha! Więc taki jest twój niesławny koniec i dwa a dwa jest dalej --

 

Maszyna leży, z megafonu słychać ciche:
 

MASZYNA/GŁOS PRZEZ MEGAFON:
S I E D E M


Trurl i Klapaucjusz patrzą na siebie,
Cybernarrator ze strachem na nich; wszyscy zaczynają wrzeszczeć i uciekają

 

bottom of page